wtorek, 2 października 2012

Obrzędowe łamanie regulaminu

Wróciłam ze Spartakiady Harcerskich Drużyn Wodnych i Żeglarskich. Duża, chorągwiana impreza, ponad 300 osób. I jakoś tak mnie naszło na napisanie kilku słów o tym, jak harcerze wyglądają.
Z racji tego, że impreza specjalnościowa, większość to szczęśliwi posiadacze wodnych mundurów. Wodniacy mają czasem tak, że mówią, że nie ma regulaminu mundurów wodnych - tak naprawdę istnieje jakiś, sprzed wielu lat, który nie do końca jest już aktualny, a większość jest już zwyczajowa. I gdyby rzeczywiście wszyscy trzymali się zwyczajów, byłoby super.
Teraz mówię o mundurze wodnym - trzecie miejsce w rankingu zajmują dziewczynki w samych leginsach do munduru, ale nie można im się zbytnio dziwić, skoro drużynowa tak chodzi. Nie mniej jednak - leginsy to nie spodnie! Miejsce drugie zajmuje dziewczynka w spodniach dresopodobnych, koloru chabrowego z różowym, szerokim paskiem po boku nogawki. No cóż, ktoś nie dopilnował. Miejsce pierwsze, nie ze względu na wygląd, a komentarz drużynowego (?) - moro do granatowego munduru - "U nas w drużynie jest taka obrzędowość. Ja się Twojej obrzędowości nie czepiam".
I to właśnie skłoniło mnie do zastanowienia się nad tym, czy obrzędowość powinna usprawiedliwiać łamanie regulaminu. Akurat o spodniach regulamin wodny mówi tyle: "Do bluzy żeglarskiej harcerze i harcerki noszą długie granatowe spodnie". Może granatowe spodnie ciężko jest dostać (spodnie inne niż dżinsy). Ale co stoi na przeszkodzie, żeby założyć czarne? Niby też niezgodne z regulaminem, a wyglądają dużo lepiej...
Regulamin został po coś napisany. Według mnie nie po to, żeby uprzykrzyć nam życie, raczej po to, że skoro już jesteśmy organizacją mundurową, to powinniśmy wyglądać choć trochę podobnie. Trochę tak jak w wojsku, do którego tak bardzo próbują się upodabniać ci noszący nieregulaminowe moro do munduru (regulamin "lądowy" mówi o jednolitych spodniach).
O ile lepiej wyglądaliby harcerze, gdyby ich drużynowi zadali sobie trud przeczytania regulaminu umundurowania i zastosowali się do niego. Najpierw drużynowi, a potem harcerze.
I na koniec, żeby nie było, że czepiam się tylko wodnych mundurów. Dżinsy do lądowego munduru (blee) pominę. Niezaprzeczalnie pierwsze miejsce zajmuje moja harcerka (nadal nie wiem, dlaczego nie wypraszam takich ludzi ze zbiórek...), która nie miała mundurowych spodni (wyrosła - zdarza się) i założyła ledżinsy. Jeśli ktoś nie wie - takie trochę grubsze leginsy z nadrukiem jakby były dżinsowymi spodniami. Na gumce oczywiście.

1 komentarz:

  1. ledżinsy wymiatają :D xD jestem fanką Twojej harcerki :D
    A tak serio to...sprawa zaczyna się już w gromadach zuchowych. Za moich czasów :P nasza drużynowa pilnowała nas i nie było mowy żeby zuchenka miała kolorowe rajstopy, spodnie czy cokolwiek takiego pod fartuchem. Czarne/beżowe rajstopy i koniec! Bez żadnych wyjątków. A teraz jak wyglądają zuchy i czego oczekiwać od harcerzy (którzy w między czasie zdążyli właśnie z tego nowego pokolenia zuchów wyrosnąć i nie mają wyrobionej regulaminowej postawy).
    Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń