sobota, 24 grudnia 2011

Rastafara

Czasem jest tak, że pod wpływem przeczytania, zobaczenia czy usłyszenia czegoś człowiek ma ochotę wypowiadać się na tematy, na które nie ma zielonego pojęcia. Tak też jest i ze mną.
Jako że całkiem lubię reggae, a dodatkowo poszukuję swojej duchowej drogi, lubię sobie czasem poszperać w internecie w poszukiwaniu informacji i różnych - nazwijmy to - wyznaniach. Tak natrafiłam na artykuł w jakimś (najprawdopodobniej) katolickim portalu - http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/rastafarianie.html . Ten wpis nie będzie pretensją do katolików ogólnie - raczej do tego, w jakim świetle często przedstawiane są inne niż katolicyzm wyznania.
Po przeczytaniu tego artykułu do końca, byłam w szoku, że można w ten sposób go podsumować. W treści czytamy m.in. że rastafarianie "Głoszą równość wszystkich ludzi, są za zniesieniem wszelkich różnic rasowych, klasowych, organizacyjnych. (...) Dążą do tego, aby codzienne życie nie było zdominowane przez bezwzględne dążenie do sukcesu, egoizm. W miejsce wszelkich menedżerskich programów proponują humanistyczne treści: braterstwo, partnerski styl, odpowiedzialność i współdziałanie, walkę z fałszem.", a do tego wszystkiego jeszcze unikają narkotyków (poza marihuaną, ale ona podobno uzależnia psychicznie, a fizycznie znacznie mniej niż np. papierosy, ale kto to wie...), alkoholu i przestrzegają wegetariańskiej diety. Dalej autorka wspomniała jeszcze o reggae: "Teksty pieśni reggae głoszą równość społeczną, miłość, braterstwo, potępiają rasizm, demaskują symbol zła - Babilon, w którym żyjemy."
W międzyczasie jest jeszcze opis wyglądu, coś tam o dredach i kolorowych ciuchach. A potem przychodzi czas na podsumowanie, w którym dowiadujemy się, że "nauka głoszona w tym ruchu jest wątpliwa, zasady i zwyczaje praktykowane nie znajdują podstaw ani w filozofii, ani w teologii."
To ja w takim razie pytam - czy równość, braterstwo, odpowiedzialność, walka z fałszem (czy może dążenie do prawdy), miłość - to nie są wartości zawarte w filozofii czy teologii?
Może trochę okroiłam ten artykuł, i też nie przedstawiłam sprawy obiektywnie, ale zachęcam do przeczytania tego artykułu i przejrzenia komentarzy pod nim...