wtorek, 25 listopada 2014

Jak przez dwa lata zmieniać granat w zieleń

Czas pędzi nieubłaganie i do dwóch lat trwania mojej próby na stopień podharcmistrza zostało już tylko 4 miesiące. Otworzyłam ją w marcu 2013, prawie rok później niż mogłabym otworzyć, ale stoczyłam małe boje o to, żeby móc mieć takiego opiekuna, jak chciałam. W końcu udało się.

Między zakończeniem próby i otrzymaniem stopnia przewodnika w czerwcu 2011 zdążyłam:
- zrobić obóz drużyny w Czernicy, w połączeniu ze Zlotem Chorągwi w wakacje 2011
- być oboźną na obozie z Białorusinami w Ocyplu
- pojechać na hufcową bazę na zimowisko z drużyną (Po którym powiedziałam, że nigdy więcej hufcowych baz. Nie było źle, ale nie wiedziałam o sprawach organizacyjnych prawie nic. Niby tak miało być, żeby drużynowi zajęli się bardziej programem, ale jakoś wolę wiedzieć co i jak, ile mam płacić i dlaczego tak dużo)
- zorganizować półwędrowny obóz w Wenecji w wakacje 2012, o którym zresztą pisałam szerzej na blogu
- zrobić uprawnienia Młodszgo Instruktora Żeglarstwa (też w Wenecji 2012)
- być komendantką jednego z podobozów na obozie z Białorusinami w Stężycy
- być komendantką trasy wędrowniczej RŚPG w listopadzie 2012
- wraz z 13 GDH zorganizować zimowisko w Zawoi, w Beskidzie Żywieckim w ferie 2013

W drużynie byliśmy wtedy na takim etapie, że mieliśmy silne, całkiem dobrze działające dwa piony - harcerski i starszy. Po zimowisku w Zawoi przejęliśmy także drużynę wędrowniczą z Wejherowa, która stała się naszym pionem. Poza mną był przyboczny (Adam) i właściwie od wtedy już na stałe jest z nami Andrzej (możecie zazdrościć drugiego pełnoletniego opiekuna w drużynie ;) ).

W takich mniej więcej warunkach otwierałam moją próbę. Wtedy tylko drużynowa, z hufcem mająca tyle wspólnego, ile musi. 6 zadań, przewidywany termin zakończenia we wrześniu 2014.

Początkowo chciałam wszystko opisać chronologicznie, dotarłam już nawet w pisaniu do stycznia 2014, ale stwierdzam, że jednak trzeba przemodelować ten tekst i ułożyć go tematycznie. Bo chronologia swoją drogą, ale potem życie harcerskie stało się zbyt wielowątkowe, żeby zapisać je po kolei.

Drużyna
W lipcu 2013 zrobiliśmy 2 obozy - półwędrowny harcerzy w Przerwankach i wędrowny HS-ów w Bieszczadach. Można powiedzieć, że ten drugi nieco przybliżył mnie do realizacji zadania związanego ze zdobyciem małej złotej GOT, ale to mniejsza sprawa. Dużo większe były inne doświadczenia tego obozu - po pierwsze - dziewiczy, całkowicie wędrowny obóz drużyny, jeszcze w dodatku po górach, po drugie - złamana noga, telefony, załatwianie, stres, ale potem - wnioski. Na pierwszym "na papierze" byłam kwatermistrzem, na drugim - wychowawcą. Na obu głównym organizatorem i drużynową. Właściwie komendantką bez potwierdzenia tego na piśmie i bez tej odpowiedzialności prawnej.

Po wakacjach odszedł Adam, zaczęło się działanie z trzema pionami w pojedynkę. W roku 2013/2014 rozwiązaliśmy pion wędrowniczy (na wniosek samych wędrowników), a poza tym "podupadł" nam nieco pion harcerski, przez co przez prawie pół roku mieliśmy wspólne zbiórki (H+HS). Za to w marcu zostały mianowane 4 próbne przyboczne, z którymi praca powoli się rozkręca - zaczynały od małych zadań - zbiórek, zajęć na obozie. Teraz każda ma pewien swój zakres obowiązków i odpowiedzialności za drużynę.

Obóz 2014 też był inny niż poprzednie - pierwszy od dłuższego czasu obóz stały w Siemianach, poza tym w ramach zgrupowania. Wiele przed nami pracy do wykonania przed kolejnym takim obozem... Obóz spowodował również dezintegrację członków drużyny oraz pewne rozluźnienie naszych więzi, które od września odbudowujemy.

Zabraliśmy się także za odbudowę pionu harcerskiego, a tak konkretniej - odbudowę systemu zastępowego. Nowi zastępowi, dużo działania ZZ-tem - materiał na oddzielny wpis na bloga, ale to za jakiś czas, jak już coś wyjdzie (albo nie) i będą wnioski. Przybył nam także jeszcze jeden próbny przyboczny (jakby było ich za mało ;) ).

Hufiec
W mojej hierarchii wartości nieco wyżej niż kiedyś, ale znów nie aż tak wysoko z racji innych Związkowych zobowiązań. Jestem re(d)aktorem hufca, piszę sobie newsy na stronę i czasem wrzucam coś na fanpage na facebooku. Przez to jestem także w zespole promocji hufca (nie wiem od kiedy, chyba zaczęło się od Gdyńskiego Święta Harcerskiego w czerwcu 2013).

Poza tym jestem sobie członkiem Kręgu Instruktorskiego Baribal. Przez jakiś czas planowałam z niego odejść (głównie z braku czasu i chęci angażowania się w jego działania, a być gdzieś na papierku to bez sensu), ale ze względu na ostatnie rozmowy o przyszłej komendzie hufca staram się nieco przestawić Związkowe priorytety, żeby znaleźć na to więcej czasu.

Jeszcze poza tym trochę kłócę się z różnymi ludźmi o różne rzeczy. No, może raczej po prostu dość głośno i bezpośrednio wypowiadam swoje zdanie. O kursach drużynowych, kapitułach, działaniach niektórych instruktorów, które mi nie odpowiadają. Ale z drugiej strony to żadna nowość.

Z założenia nie organizuje hufcowych imprez i raczej nie angażuję się w program hufca (patrz akapit powyżej).

Z hufcem za to związane jest jedno z moich zadań, które (na szczęście) ostatnio zmieniło się na inne.Początkowo miałam zrobić cykl śpiewanek, a po nim festiwal piosenki. Mini-festiwal odbył się na Rodzinnym Zlocie Hufca w czerwcu 2014, ale śpiewanek nie było. Zadanie znalazło się tam trochę ze względu na ówczesną komendę, a właściwie na zadania w niej druhny, która była "wspieraczem" mojej próby. Druhna odeszła z komendy, zadanie jakby straciło ważność, stąd potrzeba zmiany go. Zostałam poproszona o przeprowadzenie dla drużynowych warsztatów z promocji po uczestnictwie w PR Labie - warsztaty mają się odbyć w marcu.

Chorągiew
Jako jedno z zadań w próbie miałam bycie szefem zespołu finansowego JOTT 2013. Szef to bardzo dużo powiedziane, ale dzięki temu zadaniu nauczyłam się pisania wniosków grantowych, m.in. przygotowywałam wniosek do "Młodzieży w działaniu" pod okiem specjalisty. Wniosek ostatecznie niestety nie przeszedł, ale co wtedy zrobiliśmy w tym kierunku, to już nasze. To było jedno z tych zadań, od których zaczęła się moja przygoda z działaniem na poziomie chorągwi, choć wtedy nie zapowiadało się aż tak poważnie - z referatem wędrowniczym znałam się przecież wcześniej całkiem dobrze - byliśmy razem w drużynie wędrowniczej.

I tu następuje cała seria tego, co wydarzyło się w moim instruktorskim życiu poza próbą, co niestety wpłynęło również na to, że próba może nie tyle zdeaktualizowała się, ale mogłaby być lepiej dopasowana.

W połowie 2013 roku zawiązywały się na nowo niektóre referaty w chorągwi.Poszłam na otwarte spotkanie i tak wyszło, że dołączyłam do referatu harcerskiego. W zeszłym roku harcerskim (2013/2014) zrobiłam w związku z tym kilka rzeczy:
- pomagałam prowadzić zajęcia z systemu zastępowego w hufcu Starogard
- na warsztatach między świętami a sylwestrem (2013/2014) prowadziłam te same zajęcia o systemie zastępowym, a także drugie, własne nt. pracy z zuchem trzeciej gwiazdki
- mieliśmy robić chorągwiany turniej zastępów, ale w końcu nie wyszło ze względu na zbyt małą ilość zgłoszeń (3 zastępy, z 2 drużyn, z 1 hufca)
- w wakacje 2014 byłam w kadrze zlotu zastępowych w przybocznych
I nadal działam w referacie. Co więcej - nie wykluczone, że za rok go przejmę. A nic na temat działania na poziomie chorągwi w mojej próbie nie ma...

Co mi dało działanie w referacie?
- Dookreśliłam swoje miejsce w Związku i stronę, w którą chcę podążać - program, z naciskiem na metodykę harcerską. Uważam, że każdy instruktor w którymś momencie powinien określić, w czym będzie się doskonalił. Ja wybrałam program, od kształcenia trzymam się na wyciągnięcie ręki (bo nie da się całkiem rozdzielić programu od kształcenia).
- poznaję różne środowiska i instruktorów z ich przeróżnymi metodami działania
- weszłam w skład Wydziału Programowo-Metodycznego Chorągwi Gdańskiej - ekipy świetnych, inspirujących ludzi, którym chce się roić coś, żeby było lepiej.
- chyba nie do końca przez referat, ale zrobiłam też jedną z rzeczy, z których jestem na prawdę dumna w swoim życiu - na seminarium instruktorskim "Jak nie zgasić napalonych, jak zapalić wypalonych?" robiłam TED-a na temat demotywowania drużynowych. Wstawiłam zresztą tekst z niego na bloga. Uważam to za sukces z dwóch powodów - dlatego, że sama wiem, że przygotowałam się naprawdę dobrze i dlatego, że słyszałam o moim wystąpieniu mnóstwo pozytywnych opinii.

To związanie też nieco z chorągwią - w sierpniu 2013 zrealizowałam niezapisane pół zadania pierwszego na mojej karcie. Czemu niezapisane? Bo w próbie mam tylko ukończenie Kursu Kadry Programowej i Namiestników, ale żeby to zrobić, trzeba i tak mieć ukończony Kurs Podharcmistrzowski. Los wyrzucił mnie na niego do Wielkopolski, co uważam za niesamowitą przygodę i chyba najlepsze przeżycie mojego instruktorskiego życia. Niesamowici ludzie, mnóstwo inspiracji i motywacji. Poza tym znajomości, które pełnią (niestety czy stety?) ogromną rolę w Związku.

W styczniu 2014 miał być Kurs Kadry Programowej, ale niestety z różnych przyczyn się nie odbył i ma być na początku 2015 roku, ale jak nie u nas w chorągwi, to znajdę inny.

Poziom centralny
Jak to się stało, to nie wiem. To wszystko przez te dziwne znajomości ;).

Zaczęło się jakoś w wakacje 2014, kiedy to zadzwoniła szefowa Zespołu Harcerskiego (poznana przeze mnie na Woodbadge) z pytaniem, czy nie chciałabym przejrzeć zadań, które mają być na Ogólnopolskim Turnieju Zastępów (turniej.zhp.pl) dla harcerzy i napisać swoich uwag i poprawek.
Potem już jakoś poleciało. Od września 2014 pracuję w Zespole Harcerskim Wydziału Wsparcia Metodycznego GK ZHP (ZH WWM GK ZHP - tyle dużych literek... Można zrobić skrót skrótu?). Byłam na zbiórce metodycznej w październiku, potem na szkoleniu organizowanym przez Wydział Inspiracji i Poradnictwa GK ZHP dla osób pracujących z programem na poziomie centralnym.

Poza tym oceniam nadesłane raporty z Turnieju Zastępów. Niedługo będę recenzentem materiałów w Centralnym Banku Pomysłów ZHP (cbp.zhp.pl). Jestem moderatorem na zapytaj.zhp.pl (niezła fucha, nie? ;) ) od lutego 2014 i będę do lutego 2015, chyba że będę kandydować znów i mnie wybiorą, to dłużej.

We wrześniu zaakcentowało się także w moim życiu CWM ZHP, dla którego robiłam grę na 80-lecie, a potem wspomagałam organizację rejsu polsko-ukraińskiego. No i tak poleciało dalej, dotarłam na spotkanie wodniaków do Łodzi, a potem na spotkanie Wydziału Wychowania Wodnego GK ZHP i chyba znów się w coś wkręciłam ;) Ale to świeża sprawa i o tym będzie można pisać, jak będzie już wiadomo coś więcej.

A poza tym...
W tym całym opisie mojego aktualnego, harcersko-instruktorskiego życia udało mi sie zawrzeć 3 na 6 zadań mojej próby (no, wspomniałam jeszcze o czwartym). Poza tym zostały mi jeszcze do opracowania dwa materiały - zarys cyklicznych rajdów dla Rad Drużyn oraz poradnik nt. pracy metodą projektową w zespołach harcerskich. Pewnie gdybym miała teraz zastanawiać się nad tematem pracy podharcmistrzowskiej, byłoby to pewnie coś związanego z metodyką harcerską. Ale te dwie prace są już w trakcie obmyślania, a rajd RD nawet już na etapie kilku elektronicznych słów. Poza tym będę i tak pewnie zaangażowana w tworzenie kilku związkowych materiałów (szykuje się poradnik dla namiestników i szefów referatów, a także program wychowania wodnego).

Co wynika z mojego podsumowania? Na razie tyle, że czasem zdarza się, że próba robi swoje, a życie robi swoje. I potem trudno znaleźć dobre rozwiązanie - robić nie do końca dopasowaną do obecnych realiów próbę? Zmieniać większość zadań? Zamknąć próbę negatywnie i otworzyć nową?
W moim przypadku chyba wyszło trochę rozwiązanie pierwsze... Aktualnie próbę mam przedłużoną, ku memu niezadowoleniu, chyba do marca albo kwietnia, ale nadal mam nadzieję, że uda mi się uporać z nią wcześniej. Bo już od jakiegoś czasu moja próba nie spenia swojej roli - nie jest wyzwaniem i nie motywuje.
Za to motywuje działanie. Motywuje coraz lepiej działająca drużyna. Motywują spotkania na poziomie centralnym, ludzie i wymiana doświadczeń z nimi. Motywuje możliwość kreowania rzeczywistości wokół siebie i możliwość wspierania innych. A to bardzo ważne.

PS. Ostatnio usłyszałam, że pewien mój tekst jest za długi, z czym absolutnie się nie zgadzam, dlatego sobie szydzę i dlatego sprawdziłam ilość znaków. Tamten miał ich 1500, ten ma ponad 12000.