Jako że ostatnio nie piszę jak nie mam nic do napisania, to pojawiam się dopiero teraz.
Od pół roku mam oficjalnie przybocznego (no dobra, jutro będzie równe pół roku). Co prawda rozkaz był tylko potwierdzeniem stanu faktycznego - coś jak zaznaczanie na fejsbuku "w związku" jak się już z kimś jest ;)
Patrząc na to, co przez to pół roku się wydarzyło i pozmieniało w drużynie, to aż ciężko uwierzyć, że to tylko tyle czasu. Niesamowity obóz pół-wędrowny, powstanie pionu starszoharcerskiego o pewnej odrębności (i pięknych chustach, o których HS-y na razie tylko słyszały) i nabór do niego, powstanie nowego zastępu zastępowych, zastępy zaczynają działać, zbiórka drużyny raz w miesiącu i wymyślanie wszelkich możliwych sposobów uzyskania pieniędzy na działalność drużyny... A do tego plany - szykuje się niezły biwak robiony przez naszych zastępowych, świetne zimowisko, obóz w wersji hard (w pełni wędrowny, o ile znajdziemy kierownika, ale nie będę zdradzać na razie szczegółów, bo jeszcze się nie uda...). Między tym wszystkim jeszcze to, co najważniejsze - rozmowa. Dużo. I to co tylko troszkę mniej ważne, a często zapominane - metodyka.
I znów będzie o metodyce. Rok i 6 dni temu powstał pierwszy wpis na tym blogu, dotyczący właśnie pracy w metodykach i młodej kadry (jakby ktoś chciał przeczytać to klik tutaj).
Dziś trochę inaczej, dziś o stanie faktycznym, moich planach i plotkach (które, mam nadzieję, mają jak najmniej prawdy w sobie, ale obrazują negatywne, moim zdaniem, przykłady).
No to jest tak. Aktualnie w drużynie mamy 18 osób. W niektórych środowiskach to mało, w niektórych dużo, u nas akurat chwilowo jest to szczyt ilości aktywnie działających osób. Chwilowo większość to pion SH (10 osób).
Najstarsze nasze "dzieci" są w drugiej klasie gimnazjum, czyli mają po 14 lat. Są zastępowymi zastępów harcerskich (no, dwójka jest, trzecia nie, ale kto wie, co się stanie... ;) ). W innej drużynie dziewczyny w ich wieku są przybocznymi - to akurat fakt, nie plota. Nasi o tym oczywiście wiedzą. Można by się spodziewać po nich reakcji takiej: "No jak to, one są przybocznymi, a my nie możemy? Ale głupio!". Ale nie, oni sami stwierdzili, że nawet by nie chcieli, bo to za wcześnie. No właśnie, jeszcze co najmniej rok do tego, żeby dostać zieloną beczkę próbnego przybocznego. Na razie uczą się jak zorganizować biwak, wszystko z naszą pomocą, podpowiedziami i czuwaniem, żeby w razie czego wszystko ratować na ostatnią chwilę. Na szczęście na razie się na to nie zapowiada.
A tu negatywny przykład z ploty - drużynowa każe przygotować przybocznym w wieku 16 i 15 lat samodzielnie zimowisko i całkowicie im to zostawia, nie interesuje się. Dodatkowo zaczyna myśleć o przekazaniu drużyny, bo przecież ma już prawie 19 lat i od dwóch prowadzi drużynę i przyszedł czas na działanie w hufcu. Koniec plotki. Mam nadzieję, że nie prawdziwa, ale nie znam sytuacji. Ale nawet jeśli nie prawdziwa, to ładnie obrazuje to, czego być nie powinno.
Dalej to już może o planach. Nie spodziewam się oddać drużyny wcześniej niż za trzy lata. Nie wiem jeszcze dokładnie kiedy i komu, wiele zależy od tego, czy będzie na to gotowy/a. I za trzy lata przy SP10 będzie działał szczep, z pełnym ciągiem wychowawczym - gromadą, drużynami harcerską, starszoharcerską i wędrowniczą.
A dla dzieciaków będzie normalne, że:
- zuch na przełomie III i IV klasy idzie do drużyny, a nie "chce zostać w gromadzie" (nie-plota)
- harcerz na przełomie podstawówki i gimnazjum idzie do drużyny starszoharcerskiej, a nie zostaje przybocznym (kolejna nie-plota)
- harcerz starszy zostaje wędrownikiem i ewentualnie zaczyna swoją przygodę z kadrowaniem, "nie da się" zostać przybocznym jako HS (ewentualnie próbnym pod koniec wieku SH)
- stopnie harcerskie zdobywa się w wieku, dla którego są przeznaczone i "nie da się" inaczej
- "nie da się" też otworzyć próby na naramiennik przed skończeniem gimnazjum, a HO przed zdobyciem naramiennika
- samarytanka/ćwik to stopień, na który można ewentualnie pomóc w imprezie szczepu czy drużyny, a nie zorganizować hufcową (no i następna nie-plota), a ten stopień to nie "małe pwd" polegające tylko na organizowaniu czegoś dla innych i zdobywaniu uprawnień
- 16 lat to nie jest idealny wiek, do otwarcia pwd - można, ale po co?
- drużynowy/przyboczny nie robi imprez hufcowych (a przynajmniej nie każdą możliwą i w całości, czasem jakąś część - ok, przecież trzeba się tego kiedyś nauczyć) - przecież zajmują się tym instruktorzy hufca (namiestnictwa, szczepu), którzy oddali już swoje drużyny.
- drużynę prowadzi instruktor, nie samarytanka/ćwik (nie-plota), ewentualnie osoba, która kończy już zdobywanie swojego stopnia instruktorskiego
- na kurs drużynowych idzie się mając 16 lat i IV stopień, a nie 14 lat, II stopień i podobno otwarty IV
- po HO zdobywa się HR i jest to taki sam stopień, jak każdy inny
No, to się rozpisałam. Tak na podsumowanie... Nie przyspieszajmy rozwoju naszych harcerzy, bo zrobimy im tylko krzywdę - szybciej zaczną, to szybciej skończą, bo im się znudzi. A jeśli będziemy co raz bardziej obniżać wiek drużynowych, to w końcu okaże się, że teraz "drużynowym" jest osoba, którą jeszcze niedawno nazwałoby się zastępowym. Zacznijmy w końcu trzymać poziom wysoko, a nie obniżać go jeszcze mocniej... Ale! Nie przeginajmy też w drugą stronę, nie dawajmy ludziom czekać zbyt długo np. na objęcie funkcji, bo stwierdzą - skoro jej nie dostaje, to bez sensu i idę sobie. Po prostu uczyńmy normalnym pewne dolne granice wieku, stopnia - wtedy nawet najbardziej ogarnięte osoby będą wiedziały, że mogą zostać przybocznymi czy drużynowymi, ale nie teraz. I będzie to dla nich normalne.
Wiesz co Ola, świetnie to wszystko ujęłaś, bo niektórym się pomyliło i niestety chcą dawać wcześniej funkcje, stopnie, a przecież harcerstwem trzeba najpierw się zabawić porządnie, a nie 14 latek zostaje przybocznym i nie ma już tak wielkiej frajdy z działalności, bo już spoczywa na nim duża odpowiedzialność.
OdpowiedzUsuńSuper tekst, świetny blog! Niestety nie zawsze tak się da, mam 16 lat i jestem drużynową (bo było innego wyjścia, inaczej dobrze działająca gromada by się rozpadła, a moim zdaniem odbudowanie jej po kilku latach byłoby bardzo trudne). Ponadto nie mam mianowanych przybocznych, choć oczywiście są takie plany, tylko że mają oni po 14 lat, a więc u Ciebie są zastępowymi i nie kończą jeszcze pionu HS. Oczywiście, gdyby się tak dało wolałabym być jeszcze przyboczną a im nie zawracać głowy sprawami gromady (chociaż sami się w to wkręcili). Niestety nie zawsze się tak da...
OdpowiedzUsuńTak bywa i nic z tym nie zrobimy :) To jest bardzo długa praca, żeby dojść do etapu, który opisałam, ale przede wszystkim muszą tego chcieć obecni drużynowi - wychować dobrze swoich następców i pociągnąć tą drużynę o rok dłużej, żeby przyszły drużynowy był chociaż o ten rok starszy...
UsuńJa chwilowo też nie mam przybocznych. Mam w drużynie ludzi po 16 lat, myślę, że niedługo zmieni się stan liczebny moich przybocznych, ale pewnie wcześniej jak za 2 lata drużyny nie przekażę :)