Dla niektórych zaczął się rok szkolny, ja niby mam jeszcze wakacje, a mój kalendarz się zapełnia. Planuję zaangażować się w tym roku w realizację kilku większych przedsięwzięć, co powoduje, że czasu na nudę jest mało, gdzieś będzie trzeba upchnąć studia, a do tego wszystkiego pracuję razem z innymi ludźmi. Z ludźmi z różnych środowisk, którzy mają różne podejścia. A dziś będzie o tym, czego najbardziej nie lubię. Co ciekawe zdarza mi się to tylko w jednym z tych wielu środowisk i to w tym, w którego najciężej mi zrezygnować, ze względu na pewne zobowiązania.
O co chodzi? O niesłuchanie. O to, że są osoby, którym można tłumaczyć swoje zdanie na trzy różne sposoby, a one nie próbują nawet udawać, że posłuchały któregokolwiek tłumaczenia. Rozumiem, że można się z kimś nie zgadzać, mieć odmienne zdanie i je przedstawiać. To przecież naturalne. Ale jeśli ktoś próbuje przedstawić swoje zdanie i jednocześnie wie, że w ogóle nie jest ono brane pod uwagę, to gdzie sens rozmowy? Po co pytać człowieka o zdanie, skoro i tak niezależnie od tego co powie, mamy gotową odpowiedź? To trochę tak, jakby iść np. na egzamin mając odpowiedzi na jakieś pytania i wpisać te odpowiedzi, nawet kiedy pytania będą zupełnie inne.
Może tylko ja tak mam i może to źle, ale kiedy widzę, że wyraźnie ktoś nie słucha co mam do powiedzenia choć powinien (np. sam pytał...), to mnie zaczyna jakby mniej obchodzić jego zdanie. Nie to, że nie słucham. Nie odebrałabym sobie przyjemności znajdowania niespójności w wypowiedzi (co często zdarza się ludziom, którzy nie słuchają - mylą się we własnych "zeznaniach"). Ale dlaczego miałabym słuchać człowieka, który nie słucha mnie? Czy rozmowa nie polega na tym, że ludzie słuchają się nawzajem i odnoszą się do swoich wypowiedzi? Oczywiście nie do jednego, pojedynczego, źle użytego słowa czy wyrażenia, w ogóle zmieniając temat i pokazując postawę "Jak w ogóle możesz tak myśleć", kiedy tak naprawdę biedny człowieczek wcale tak nie myśli, tylko nie wiedział jakiego słowa użyć, użył trochę nieodpowiedniego i został źle zrozumiany. No i po co wtedy spytać, co miał na myśli, przecież lepiej się przyczepić.
Niestety, świat pełen jest ludzi, którym chyba wydaje się, że są najmądrzejsi i ujmą na honorze byłoby posłuchać kogoś, kto śmie twierdzić inaczej. Na szczęście jest też mnóstwo ludzi, którzy potrafią posłuchać, okazać zainteresowanie, dopytać się, jeśli nie są pewni, czy dobrze zrozumieli rozmówcę. Warto słuchać. Może czyjeś słowa nie zmienią od razu całego naszego światopoglądu, ale dadzą nam np. obraz tego, jak inni widzą pewne sprawy. Może inaczej niż my?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz