Otworzyłam HR - wkrótce zostanę półbogiem, końcowym produktem ZHP, pozostanie tylko zdechłą rybą w twarz i wypad do życia.
Ale tak na serio. Ostatni stopień harcerski wśród wędrowników często wywołuje dyskusje. Kto to jest Harcerz Rzeczpospolitej? Kto może taki stopień zdobyć? No i częste: "Ja się nie nadaję na bycie HaeRem", "to nie stopień dla mnie", "nie jestem jeszcze na tyle ogarnięty/ta, żeby go zdobyć" itp.
A ja na przekór temu wszystkiemu otworzyłam. Nie mam poukładanego życia, bo nie o to chodzi (a przynajmniej ja tak myślę), żeby mieć wszystko na cacy PRZED zdobyciem stopnia. Bo skoro ktoś już jest całkowicie ukształtowany, to nad czym ma pracować? (Każdy ma wady, nad którymi warto, ale chodzi mi tu raczej o samo zmienianie i układanie swojego życia.)
Inną sprawą jest to, że trzeba dobrze zastanowić się nad próbą i nad samym faktem tego, czy jest się gotowym zmieniać swoje życie (pewnie w wielu przypadkach będzie to dość znaczna zmiana), "dorosnąć" do porządnie ułożonej próby i nastawić się na cel, a nie na "A, otworzę sobie HR i będę mieć 2 gwiazdki na pagonie". I, mimo tego, że jest to stopień dla "staruchów", bardzo indywidualny i nastawiony raczej na osobę go zdobywającą niż na jej środowisko, bardzo ważna moim zdaniem jest rola opiekuna - kogoś, kto będzie potrafił spojrzeć na nas "od zewnątrz". Na przykład w moim przypadku było (jest) tak, że dzięki rozmowom z opiekunką przy okazji układania zadań wiele sobie o sobie uświadomiłam, albo nazwałam rzeczy, których wcześniej nie potrafiłam (lub nie chciałam) określić.
W ramach podsumowania - myślę sobie, że to nie prawda, że HR jest tylko dla półbogów, że trzeba być nie wiadomo jak wspaniałym, żeby go zdobyć. Właściwie nawet bardzo zachęcałabym wszystkich, którzy zrobili HO i na tym na razie ich rozwój osobisto-wędrowniczy się skończył, do przemyślenia, czy może HR będzie dobrym pomysłem - może dzięki temu, że będziecie swoje działania mieli sprecyzowane w zadaniach, łatwiej będzie zrobić rzeczy, które od dawna się chciało lub powinno i przez to osiągnąć życiowe cele?
Bo o własnym rozwoju nie powinno się zapominać, kiedy jest się instruktorem. Wtedy właściwie jeszcze bardziej trzeba o nim pamiętać.
To jest ciekawe, że właśnie postawę "to tylko dla półbogów" tak często wpajają wychowawcy, a potem nikt tego nie koryguje więc ludzie nie zdobywają nic poza HO i często potem nie ma kogo brać za opiekuna, nie można skręcić kapituły.. Życzę owocnej pracy i osiągnięcia postawionych celów!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
a.
Cieszę się, że ktoś czyta moje marudzenie :) Nie wiem, skąd wzięła się ta postawa, ale myślę, że trzeba spróbować z nią walczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
My wcale nie czytamy marudzenia tylko dobrą nowinę i tak trzymaj!:)
OdpowiedzUsuń